Kobiety baroku w Zamku Książ – wykład Magdaleny Woch
Opublikowano: 10-03-2023
Gorąco zachęcamy do przeczytania ciekawego artykułu poświęconego wczorajszemu spotkaniu, które odbyło się w Miejskiej Bibliotece Publicznej, którego organizatorem była Dyrektor Beata Wiciak.
W spotkaniu z Magdaleną Woch uczestniczył Radny Rady Miejskiej Jan Klepiec, który w imieniu Burmistrza Miasta Pawła Ozgi wszystkich serdecznie powitał, życząc wszystkiego co najlepsze z okazji Dnia Kobiet. Radny wręczył także prelegentce bukiet kwiatów. W wykładzie uczestniczyła także Radna Rady Miejskiej Ewa Dziwosz oraz oczywiście nasi wspaniali czytelnicy.
Wygłoszony przez Magdalenę Woch wykład dotyczył bardzo interesującej epoki – baroku, którego nazwa wzięła prawdopodobnie z języka portugalskiego i oznacza perłę o nieregularnym kształcie. Na wstępie przypomniała najważniejsze cechy charakterystyczne tej epoki przypadającej na wiek XVII i połowę XVIII. Objęła ona wszystkie dziedziny sztuki, zainspirowana religią, rodziła się w czasach kontrreformacji, wspaniałe kościoły i bogata stylistycznie muzyka barokowa zachwycają po dziś dzień.
Moda i styl omawianych dekad były bogate, nieoczywiste, pełne przepychu. Kobiety ubierały krynolinę, gorset, atłasowe pantofelki na obcasie. Modni możni mężczyźni przywdziewali obcisłe kaftany, żaboty, nosili długie naturalne włosy, które szybko zostały zastąpione perukami np. w stylu à la lion.
Nastąpiło załamanie higieny – uważano, że powinno się myć tylko części ciała niezakrywane przez odzież. Skąpiono wody, nadużywano za to wody różanej i olejków zapachowych wcieranych w skronie i nos, żeby odpędzić nieprzyjemne zapachy. Twarz i głowę pudrowano, unikano słońca i opalenizny. Kobiece fryzury układano na stelażu nawet do 40 cm wysokości, zaplatano co 3-5 tygodni ze względu na wysokie koszty. Niezbędnym utensylium były młoteczki, grzebyczki do radzenia sobie z niechcianymi mieszkańcami zaplecionych włosów – wszami.
Mieszkanki Książa uwiecznione na obrazach prezentowały skromny styl, ich fryzury oraz biżuteria były skromne, makijaż dyskretny.
Sytuacja kobiet w tamtych stuleciach zależała przede wszystkim od rodziny i męża. Pierwszą z przywołanych przez Magdalenę Woch kobiet, o których wspominają kroniki książańskie, była Fema von Hoberg, wdowa, która w 1599 r. przeciwstawiła się komisji cesarskiej, gdy chciano ją usunąć z zamku. Mówiono o niej, że jest kłótliwa i pyskata, zatem te cechy musiały jej pomóc w zarządzaniu Książem, którego była panią, aż do uzyskania pełnoletniości jej pierworodnego syna. W podobnej sytuacji znalazła się Katarina von Kalkenrod wdowa po księciu Konradzie von Hoberg, która zarządzała zamkiem w imieniu syna aż do śmierci.
Ostatnią przywołaną kobiecą postacią przez prelegentkę była Justyna Zygmuntówna, pochodząca z Roztoki (wsi należącej do Hochbergów) akuszerka, córka pastora, mężatka, która sama niestety nie mogła mieć dzieci. Niezwykła postać, utalentowana w swoim fachu, mimo że była samoukiem, autorka podręcznika akuszerstwa wydanego w 1690 r. Jej sława i talent sprawiły, że trafiła do Berlina, gdzie została akuszerką na dworze księcia Fryderyka Wilhelma.
Niewiele kobiet zapisało się w kronikach tamtej epoki jakimiś osiągnięciami. Ich zadaniem było przede wszystkim dać męskiego potomka, by przedłużyć ród. Jeśli związek był udany, ich rolą było wspierać męża w jego dokonaniach i zainteresowaniach. Działały w imieniu męża lub nieletnich synów, natomiast bezdzietne wdowy trafiały pod opiekę ojca, aż do kolejnego zamążpójścia.
Wygłoszony przez Magdalenę Woch wykład dotyczył bardzo interesującej epoki – baroku, którego nazwa wzięła prawdopodobnie z języka portugalskiego i oznacza perłę o nieregularnym kształcie. Na wstępie przypomniała najważniejsze cechy charakterystyczne tej epoki przypadającej na wiek XVII i połowę XVIII. Objęła ona wszystkie dziedziny sztuki, zainspirowana religią, rodziła się w czasach kontrreformacji, wspaniałe kościoły i bogata stylistycznie muzyka barokowa zachwycają po dziś dzień.
Moda i styl omawianych dekad były bogate, nieoczywiste, pełne przepychu. Kobiety ubierały krynolinę, gorset, atłasowe pantofelki na obcasie. Modni możni mężczyźni przywdziewali obcisłe kaftany, żaboty, nosili długie naturalne włosy, które szybko zostały zastąpione perukami np. w stylu à la lion.
Nastąpiło załamanie higieny – uważano, że powinno się myć tylko części ciała niezakrywane przez odzież. Skąpiono wody, nadużywano za to wody różanej i olejków zapachowych wcieranych w skronie i nos, żeby odpędzić nieprzyjemne zapachy. Twarz i głowę pudrowano, unikano słońca i opalenizny. Kobiece fryzury układano na stelażu nawet do 40 cm wysokości, zaplatano co 3-5 tygodni ze względu na wysokie koszty. Niezbędnym utensylium były młoteczki, grzebyczki do radzenia sobie z niechcianymi mieszkańcami zaplecionych włosów – wszami.
Mieszkanki Książa uwiecznione na obrazach prezentowały skromny styl, ich fryzury oraz biżuteria były skromne, makijaż dyskretny.
Sytuacja kobiet w tamtych stuleciach zależała przede wszystkim od rodziny i męża. Pierwszą z przywołanych przez Magdalenę Woch kobiet, o których wspominają kroniki książańskie, była Fema von Hoberg, wdowa, która w 1599 r. przeciwstawiła się komisji cesarskiej, gdy chciano ją usunąć z zamku. Mówiono o niej, że jest kłótliwa i pyskata, zatem te cechy musiały jej pomóc w zarządzaniu Książem, którego była panią, aż do uzyskania pełnoletniości jej pierworodnego syna. W podobnej sytuacji znalazła się Katarina von Kalkenrod wdowa po księciu Konradzie von Hoberg, która zarządzała zamkiem w imieniu syna aż do śmierci.
Ostatnią przywołaną kobiecą postacią przez prelegentkę była Justyna Zygmuntówna, pochodząca z Roztoki (wsi należącej do Hochbergów) akuszerka, córka pastora, mężatka, która sama niestety nie mogła mieć dzieci. Niezwykła postać, utalentowana w swoim fachu, mimo że była samoukiem, autorka podręcznika akuszerstwa wydanego w 1690 r. Jej sława i talent sprawiły, że trafiła do Berlina, gdzie została akuszerką na dworze księcia Fryderyka Wilhelma.
Niewiele kobiet zapisało się w kronikach tamtej epoki jakimiś osiągnięciami. Ich zadaniem było przede wszystkim dać męskiego potomka, by przedłużyć ród. Jeśli związek był udany, ich rolą było wspierać męża w jego dokonaniach i zainteresowaniach. Działały w imieniu męża lub nieletnich synów, natomiast bezdzietne wdowy trafiały pod opiekę ojca, aż do kolejnego zamążpójścia.
Autor: Miejska Biblioteka Publiczna / Wydział PK
Liczba wyświetleń: 444
Liczba wyświetleń: 444
Powrót