VII Dyktando Miejskie za nami
Tegoroczne dyktando nie należało do prostych, tekst pisany był wierszem, stylizowany na fragment Pana Tadeusza, nawiązujący do setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
To już siódma edycja tego wydarzenia, które cieszy się coraz większym zainteresowaniem. W tym roku w dyktandzie uczestniczyły 63 osoby. Nagrody oraz dyplomy zwycięzcom wręczył burmistrz miasta Świebodzice Paweł Ozga oraz gospodyni tego wydarzenia Magdalena Stąpor.
Wśród zaproszonych gości byli: kierownik Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych Zofia Choińska, dyrektorzy placówek oświatowych: Teresa Walczak-Jusiel, Dorota Uzar, Dorota Ciołek, Elwira Kirklo-Rusek, Waldemar Grochowski, ponadto prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Urszula Kruczek, a także Małgorzata Grudzińska dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Prace oceniało jury w składzie: Małgorzata Chojda-Ozga, Marta Grylewicz-Kędzia, Małgorzata Krzan, Halina Serafin, Agnieszka Kiryczuk.
Laureaci dyktanda:
Osoby dorosłe:
- 1 miejsce: Mieczysław Sowiński,
- 2 miejsce: Jarosław Graca,
- 3 miejsce: Małgorzata Grudzińska
Młodzież:
- I miejsce: Zuzanna Pytlak,
- II miejsce: Weronika Kobos,
- III miejsce: Adam Bydłowski
Wydział Promocji UM
Tekst dyktanda
VII DYKTANDO MIESKIE
O PIÓRO BURMISTRZA ŚWIEBODZIC PAWŁA OZGI
Dla miłośników „Pana Tadeusza”
Wonczas to w Soplicowie, z nagła i znienacka,
Wychynął ów arcyspór: kto zbezcześcił Jacka
Pamięć. Byłżebyli to ten chłystek nad chłystki,
Urwipołeć, drapichrust, co kamienne listki
Obłupywał już ongiś z grobowca Sopliców,
Niecierpiący historii ani klechd rodziców
O- jak mówił- rzekomych zasługach praprzodków;
Zgniłozielony z zewnątrz, a nie lepszy w środku,
Słowem: hrabicz Onufry, nieopodal w domku
Jątrzący.
A nie byłbyż to któryś z potomków
Niedowarzonej pary zaprzańca i gąski,
Co pół służąc, pół wietrząc, w półlegalne związki
Weszli, zgrai najeźdźców, donosząc nie z rzadka,
Aż raz-dwa przyłapani, nie chcąc do ostatka
Wydać swych mocodawców, skończyli nie lepiej
Niż owe fajansowe figurynki w sklepie
Gdzieś w Azyi, gdzie słoń raz poruszył półkami,
Stąd i zowąd strącając, tak że skorupami
Stały się . Z tego czasu ten aforyzm znany
Że się ktoś rusza jak słoń w składzie porcelany.
A była też partyja takich, co z zarania
Sporu o czym haniebny oskarżała drania
Kiedy niekiedy z wolna, a czasem w pośpiechu
Miażdzącego prapuszczę, a wśród innych grzechów,
Mającego w sumieniu swym pożogę wioski
Nieodległej, gdzie tylko jakimś cudem Boskim
Nieszczęśliwi wieśniacy uszli wtedy w cale.
Tacy to nieszlachetni trzej byli rywale
Podejrzani.
Zwołano naprędce naradę,
która by osądziła tę haniebną zdradę
I znalazła winnego. Zeszli się pospołu
I zasiedli chcąc nie chcąc u wspólnego stołu
Horeszkowie, Soplice i cały zaścianek
Po półtrzeciej godziny, wyszedłszy na ganek,
Syn Tadeusza, Hiacynt, ozwał się w te słowa […]
[Tu rękopis się urywa].
Źródło : Wielki słownik ortograficzny języka polskiego pod red. prof. Andrzeja Markowskiego
Wybór: Justyna Gąsior i Jolanta Bieniasz
Liczba wyświetleń: 4118
Powrót